Zastanawiasz się, czy będziesz mógł pojechać w tym roku, na któryś z najpopularniejszych festiwali? Przygotowaliśmy garść informacji, które pozwolą Ci odpowiedzieć na to pytanie.
W 2020 roku część największych plenerowych koncertów odbyła się w formie zdalnej. Wszyscy oglądali występy i słuchali muzyki z monitorów. Niby widzowie byli połączeni online, koncerty się odbyły, lecz każdy, kto choć raz był na festiwalu, wie, że była to zaledwie namiastka prawdziwej atmosfery. Z kolei część festiwali, jak Polish Hip-Hop Festival i Audioriver, nie odbyły się w ogóle.
Dziś tysiące osób w Polsce pyta: czy w 2021 będzie inaczej i w końcu pojadą posłuchać muzyki w plenerze? Właśnie ta formuła bowiem – kilkudniowych koncertów na otwartej przestrzeni – przyczyniła się do takiego zainteresowania festiwalami typu Woodstock, Open’er Festival czy Orange Warsaw Festival. Jak się okazuje, sprawa nie jest wcale taka prosta.
Pandemia była dotkliwym ciosem dla branży festiwalowej. Organizatorzy Open’era, jednego z najpopularniejszych eventów w Polsce, oficjalnie zadeklarowali, że „wyścig z czasem przegrywamy”, więc festiwal w tym roku się nie odbędzie. W oświadczeniu zapowiedzieli jednak, że:
Organizator OWF, agencja Alter Art, zadeklarował konieczność przeniesienia festiwalu na przyszły rok, zapowiadając przy tym artystów najbliższej edycji. Na oficjalnej stronie OWF zamieszczono następujący komunikat:
„Kiedy 11 miesięcy temu przekazywaliśmy Wam informację o przełożeniu Orange Warsaw Festival, cały muzyczny świat wierzył, że rok wystarczy, aby poukładać ten pandemiczny chaos. I rzeczywiście – przy coraz większej liczbie zaszczepionych osób już teraz widzimy przyszłość festiwali w jasnych barwach. Niestety, dziś wiemy, że nawet przy spełnieniu optymistycznych wariantów zaszczepienia, w panującej obecnie rzeczywistości i uwarunkowaniach międzynarodowych, przygotowanie festiwalu w planowanym terminie nie jest możliwe. Oznacza to, że pomimo ogromnej i nieustannej pracy, 2021 będzie rokiem bez OWF”.
Tak. Pol’and’rock, spadkobierca tradycji festiwalu Woodstock, będzie jednym z tych nielicznych plenerowych koncertów, które zostaną zrealizowane. Oczywiście kwestia nie jest tak prosta, jak za dawnych, przedpandemicznych czasów.
Festiwal odbędzie się pod koniec lipca, 29–31 lipca, a uczestnicy festiwalu mogą przybywać na pole już od wtorku 27 lipca. Tym razem jednak Pol’and’rock odbędzie się w nowym miejscu – aż 200 kilometrów na północ od Kostrzyna nad Odrą. Świeże pole festiwalowe znajduje się na Lotnisku Makowice-Płoty w województwie zachodniopomorskim.
I tak, i tak. Organizatorzy postanowili stawić czoła koronawirusowi w otwartym polu, lecz zastępy woodstockowiczów będą w tym roku mocno ograniczone. Przygotowano zaledwie 20 tysięcy wejściówek (w 2019 roku liczba festiwalowiczów wynosiła ponad 250 tysięcy). Świadomość tego ograniczenia sprawiła, że organizatorzy postanowili ogłosić, iż „wzorem zeszłorocznej Najpiękniejszej Domówki Świata, całość wydarzenia transmitowana będzie online”. Dostępne będą zarówno koncerty, jak i spotkania na ASP.
W wyniku sytuacji pandemicznej festiwal nie może odbyć się w dawnej, otwartej formie. Wejściówki są płatne, 49 zł za bilet. Uzyskane fundusze mają sfinansować kwestie sanitarne: środki higieniczne oraz testy na COVID-19 (wymazy z nosa).
Na stronie festiwalu można przeczytać, że w związku z nowymi rozporządzeniami festiwal zaprasza 20 tysięcy osób, które „w czasie wydarzenia będą w pełni zaszczepione oraz grupę osób, które – z przyczyn niezależnych od nich – nie mogą się zaszczepić”.
